Zostały trzy lata, by uniknąć przekroczenia progu 1,5°C
- Mateusz Gibała
- 21 sie
- 4 minut(y) czytania
Świat ma tylko trzy lata, by zapobiec przekroczeniu krytycznego progu globalnego ocieplenia 1,5°C, wynikającego z Porozumienia Paryskiego. Bez gwałtownych redukcji emisji budżet węglowy wyczerpie się do 2028 roku, co grozi nasileniem katastrof klimatycznych.
Świat zbliża się do przekroczenia progu 1,5°C globalnego ocieplenia, kluczowego dla uniknięcia najgorszych skutków kryzysu klimatycznego. Jeśli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną drastycznie ograniczone, budżet węglowy – maksymalna ilość CO₂, którą możemy wyemitować, by utrzymać ocieplenie poniżej 1,5°C – wyczerpie się w ciągu zaledwie trzech lat, czyli do 2028 roku.
Najważniejszym skutkiem jest przede wszystkim nasilenie ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak coraz częstsze fale upałów, susze, gwałtowne ulewy i powodzie. Zjawiska te stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz prowadzą do ogromnych strat materialnych. Ocieplenie klimatu powoduje także topnienie lodowców i lądolodów, co skutkuje podnoszeniem się poziomu mórz. Zagraża to obszarom przybrzeżnym, prowadząc do erozji wybrzeży, zalewania nisko położonych terenów oraz zwiększenia ryzyka powodzi sztormowych, co zmusza kraje wyspiarskie i nadmorskie miasta do podejmowania działań adaptacyjnych - stwierdził dr. Krzysztof Bartoszek, UMCS.
Zmiany klimatu powodują również poważne straty dla ekosystemów. Dochodzi do zaburzenia równowagi przyrody, wymierania wrażliwych gatunków, degradacji środowisk takich jak rafy koralowe oraz przesuwania się stref klimatycznych. Ma to bezpośrednie konsekwencje dla ludzi, m.in. w postaci spadku połowów ryb i obniżenia plonów w rolnictwie.
Budżet węglowy na wyczerpaniu
W 2020 roku budżet węglowy, dający 50 procent szans na utrzymanie ocieplenia poniżej 1,5°C, oszacowano na 500 miliardów ton CO₂. Na początku 2025 roku pozostało już tylko 130 miliardów ton, co przy obecnym tempie emisji (ok. 40–50 miliardów ton rocznie) oznacza wyczerpanie budżetu w ciągu trzech lat. Piers Forster, dyrektor Priestley Centre, podkreśla: „Wszystko zmierza w złym kierunku”. Gwałtowny wzrost emisji po pandemii, napędzany zwiększonym zużyciem energii (np. na klimatyzację podczas fal upałów), wylesianiem związanym z El Niño oraz pożarami lasów, przyspiesza ten proces.
Rok 2024: Pierwszy powyżej 1,5°C
Według raportu Copernicus Climate Change Service, 2024 był pierwszym rokiem, w którym średnia globalna temperatura przekroczyła 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej (1850–1900), osiągając 1,55°C ± 0,13°C. Choć to tymczasowe przekroczenie, wynikające m.in. z wpływu El Niño, nie oznacza jeszcze trwałego naruszenia celu Porozumienia Paryskiego (definiowanego jako średnia 20-letnia), jest to wyraźny sygnał alarmowy. Zeke Hausfather, klimatolog z Berkeley Earth, stwierdził w rozmowie z „The Guardian”, że cel 1,5°C jest „martwy jak gwóźdź do trumny”, wskazując na opieszałość w globalnych działaniach.
Porozumienie Paryskie z 2015 roku ustaliło próg 1,5°C jako granicę minimalizującą ryzyko katastrofalnych skutków klimatycznych. Każdy dodatkowy 0,1°C nasila ekstremalne zjawiska pogodowe: fale upałów, powodzie, susze, pożary i burze. W 2024 roku odnotowano rekordowe temperatury w regionach takich jak Afryka Zachodnia, intensywne opady w Europie Środkowej oraz silne burze tropikalne w Ameryce Północnej i Azji Południowej.Przekroczenie 1,5°C może także uruchomić punkty krytyczne, takie jak załamanie cyrkulacji oceanicznej, gwałtowne topnienie wiecznej zmarzliny czy masowe wymieranie raf koralowych.
Choć w Polsce zmiany klimatu są odczuwalne w mniejszym stopniu, niż w wielu innych rejonach - to także nasz kraj jest przez nie dotknięty. Średnie temperatury są wyższe, pokrywa śnieżna zimą zmniejsza się, maleją zasoby wodne. Jednocześnie zwiększa się intensywność opadów nawalnych, co prowadzi do częstszych podtopień i powodzi. "Z niedawnego raportu IMGW wynika, że poziom morza w Świnoujściu od 1950 r. wzrósł o 15 cm, we Władysławowie - o blisko 20 cm. Te wzrosty będą przyspieszać - opowiada w rozmowie z PAP prof. Malinowski - klimatolog i fizyk atmosfery z Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Problemowego ds. Kryzysu Klimatycznego Polskiej Akademii Nauk. - Według scenariuszy Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) w zależności od poziomu emisji gazów cieplarnianych poziom mórz do 2100 r. wzrośnie od 0,5 do 1,5 m. Tak duży skok oznacza gwałtowne nasilenie się zjawisk ekstremalnych związanych z zalewaniem wybrzeży. Żadna nasza infrastruktura nie jest na to przygotowywana i nie da się jej na to przygotować na całej długości wybrzeży". - opowiada w rozmowie z PAP prof. Malinowski - klimatolog i fizyk atmosfery z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Według scenariuszy Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) w zależności od poziomu emisji gazów cieplarnianych poziom mórz do 2100 r. wzrośnie od 0,5 do 1,5 m. Tak duży skok oznacza gwałtowne nasilenie się zjawisk ekstremalnych związanych z zalewaniem wybrzeży. Żadna nasza infrastruktura nie jest na to przygotowywana i nie da się jej na to przygotować na całej długości wybrzeży - dodaje.
W Polsce upały już teraz zbierają śmiertelne żniwo – w 2024 roku z ich powodu zmarło ok. 616 osób, głównie starszych, a w latach 2010–2019 ok. 6 tysięcy. Wraz z dalszym ociepleniem ryzyko zgonów, zwłaszcza w regionach nizinnych jak Wielkopolska, będzie rosło.
Krytyczna dekada
Naukowcy podkreślają, że najbliższe lata są kluczowe. Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) szacuje 86 procent szans, że w latach 2025–2029 przynajmniej jeden rok przekroczy 1,5°C, i 70 procent szans, że średnia 5-letnia osiągnie ten próg. Istnieje także 1 procent ryzyka przekroczenia 2°C w jednym z tych lat. Aby uniknąć trwałego przekroczenia 1,5°C, globalne emisje muszą osiągnąć szczyt przed 2025 rokiem i spaść o 43 procent do 2030 roku w porównaniu z 2019 rokiem, a emisje CO₂ powinny osiągnąć zero netto do 2050 roku.
Komentarze